piątek, 5 grudnia 2014

Kocyk :)


Jakiś czas temu wymyśliłam sobie, że uszyję kocyk. Kocyk musiał być oczywiście z miluśkiego polarka minky. I wszystko byłoby pięknie, gdyby moja maszyna "pokochała" minky tak jak ja.... ale ich pierwsze spotkanie nie należało do udanych :D
Kiedy po wielu wielu wielu próbach maszyna zaskoczyła, śpiewałam w myślach hymny pochwalne (serio!), pomogła zmiana natężenia nici i długości ściegu ;)

Pozostało mi jeszcze rozpracować pikowanie, bo maszyna już nijak nie chciała przeszyć ładnie warstwy minky, owaty i bawełny.... ale jeszcze to rozgryzę :D - w tym kocyku ręcznie przeszyłam narożniki, aby wypełnienie nie przemieszczało się podczas prania.





4 komentarze:

joule pisze...

Och, minky. Uwielbiam ;) Mam ochotę wypróbować wersji w różyczki, jest przepiękna. Pozdrowienia!

Pasmama pisze...

O, tej w różyczki jeszcze nie widziałam... ile jeszcze rzeczy przede mną do odkrycia :D. Również pozdrawiam

ollart pisze...

Szalejesz;) musimy sobie kiedyś zrobić spotkanie szyciowe;)

Pasmama pisze...

Ola - ja zawsze chętna!!! To jak już będziemy sąsiadkami to daj znać - zapraszam :D