Ostatnio mąż oddał mi dwa swetry, w których nie chodzi już od daaawna, ale jakoś nie mógł się z nimi rozstać :D kiedy usłyszał, że zrobię z nich coś "sensownego" zrobiło mu się lżej na sercu :D.
Jako, że czas jest u mnie towarem deficytowym, owe swetry przeleżały u mnie w pracowni kilka dni, a ja tylko przebierałam nóżkami, żeby choć coś na szybko z nich wykombinować (bo oczywiście po głowie galopuje mi już stado innych pomysłów na ich wykorzystanie ;) )
... potrzebowałam ok. 7 minut i powstało ciepłe ubranko na świecę - odcięłam kawałek rękawa, wywinęłam, wyszukałam guzik z mojej guzikowej skarbnicy, przyszyłam go i "voila"
(wiecie jak ciężko jest wygospodarować dodatkowe 7 minut w ciągu doby!!!!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz