poniedziałek, 8 grudnia 2014

Reniferek :D

Ot, mały reniferek na choinkę ;)

Z racji "posiadania" w domu sześciu szybkich rączek, sześciu wszędobylskich nóżek i trzech kochanych małych główek pełnych zwariowanych pomysłów nasza choinka musi spełniać pewne "standardy" :D. Otóż sama choinka będzie (jak w zeszłym roku) przywiązana do karnisza (karnisz mocno trzyma - przetestowane), a na owej choince będą same "nietłukące" bombki.... nawet nie wiem czy jeszcze nam jakieś zostały, bo przy ubieraniu choinki w zeszłych latach dzieci dzielnie testowały, które bombki się nadają, a które nie :). Postanowiłam więc w tym roku zrobić trochę ozdób, które się nie potłuką, a przy tym nikogo nie skaleczą.
Reniferek miał być w towarzystwie kolegów (już czekają skrojeni), ale po uszyciu tego muszę chwilkę odpocząć...... może ktoś z Was szył już podobne stworzenie, błagam zdradźcie mi swój patent na wywijanie na prawą stronę "poroża" - mi z pomocą przybyły druty ;) .... liczę, że z kolejnymi będzie lepiej, sprawniej i szybciej ;).
Do szyi przywiązałam reniferkowi bałwanka, którego wygrzebałam z moich koralikowych zapasów, bałwanek jest dzwoneczkiem i to on oczywiście najbardziej podoba się dzieciom :D
(Tak na prawdę to mogłabym uszyć i stado reniferków :P, gdyby mi tylko ktoś wydłużył dobę :P)

piątek, 5 grudnia 2014

Kocyk :)


Jakiś czas temu wymyśliłam sobie, że uszyję kocyk. Kocyk musiał być oczywiście z miluśkiego polarka minky. I wszystko byłoby pięknie, gdyby moja maszyna "pokochała" minky tak jak ja.... ale ich pierwsze spotkanie nie należało do udanych :D
Kiedy po wielu wielu wielu próbach maszyna zaskoczyła, śpiewałam w myślach hymny pochwalne (serio!), pomogła zmiana natężenia nici i długości ściegu ;)

Pozostało mi jeszcze rozpracować pikowanie, bo maszyna już nijak nie chciała przeszyć ładnie warstwy minky, owaty i bawełny.... ale jeszcze to rozgryzę :D - w tym kocyku ręcznie przeszyłam narożniki, aby wypełnienie nie przemieszczało się podczas prania.





wtorek, 2 grudnia 2014

Drugie życie swetra

... a właściwie jego rękawa ;)
Ostatnio mąż oddał mi dwa swetry, w których nie chodzi już od daaawna, ale jakoś nie mógł się z nimi rozstać :D kiedy usłyszał, że zrobię z nich coś "sensownego" zrobiło mu się lżej na sercu :D.

Jako, że czas jest u mnie towarem deficytowym, owe swetry przeleżały u mnie w pracowni kilka dni, a ja tylko przebierałam nóżkami, żeby choć coś na szybko z nich wykombinować (bo oczywiście po głowie galopuje mi już stado innych pomysłów na ich wykorzystanie ;) )
... potrzebowałam ok. 7 minut i powstało ciepłe ubranko na świecę - odcięłam kawałek rękawa, wywinęłam, wyszukałam guzik z mojej guzikowej skarbnicy, przyszyłam go i "voila"
(wiecie jak ciężko jest wygospodarować dodatkowe 7 minut w ciągu doby!!!!)